 |
Wierszokletka |
|
 |
 |
Baju, baju... |
Z MAGICZNEGO LASU...
Kołyszący się płomyk kaganka rzucał cienie na chropowate, pełne szczelin ściany dziupli w pniu olbrzymiego, starego dębu.
W połączeniu z gwiżdżącym za oknem wiatrem, sprawiało to niesamowicie bajkowe wrażenie. Na wysokości środka najwyższej ściany przycupnął twór....
Nagle jego spojrzenie zawisło niebezpiecznie, kto raczył burzyć jego spokój o tak późnej porze?
Wiedźmin zastanowił się krótko i posępnie. Czy to aby na pewno była Najmłodsza Wiedźma? Współmieszkanka Lasu Magów?
Z wyglądu tak, ale ...ta sprawa z którą przyszła - to do niej niepodobne. Widział ją może dwa razy w życiu i cóż z tego, że pierwszy raz trwał tydzień. To nic nie znaczy. Ale było coś, co nie dawało mu spokoju.
-Więc po co przyszłaś? Zaskrzeczał.
Co chcesz wiedzieć? Tylko troszczeczkę odsuń się od ściany i może gdzieś sobie usiądź.
Wiedźma skwapliwie się przesunęła.
- Na tym miejscu, kontynuował, wskazując kąt gdzie wcześniej stała, na ogół pewien mały, szarooki Elf, który odwiedza mnie w zimowe wieczory. On , a właściwie ona jedna przychodzi tu bezinteresownie i napawa ciepłem i spokojem moja dziuplę. Mieszka niedaleko Magicznych Bagien. Zresztą powinniście się znać.
- Ale po co przyszłaś? Podskoczył i usadowił się wygodniej.
|
 |
 |
|
Błękitna smużka cienia... |
|
 |
|
 |
|
Baju, baju... |
-Gdzie ona jest? Gdzie Najmłodsza Wiedźma? Dawno powinna przecież wrócić....Poszła do Wiedźmina....nie dało jej się przekonać, że to nie najlepszy pomysł.....wiedzy tajemnej jej się zachciało. Postać małego Elfa niespokojnie poruszyła się. Potrząsnął jasnymi włosami ,które miękko opadły na delikatne brwi.
Muszę się przejść, pomyślał Elf zakładając szary, nieprzemakalny płaszcz.
Las Magów o poranku wyglądał cudownie. Trawy pochylały się miękko, jakby ku małym stopom, wśród traw snuły się nitki dzikiego bluszczu, który czekał z zakwitnięciem białych pąków do powrotu Najmłodszej Wiedźmy. Niebo było piękne, choć szare .
Muszę ją odnaleźć! Mały Elf rozglądał się nerwowo. Stworek Leśny wyjadający poziomki z krzaczków ukrytych w liściach, podskoczył na delikatnych nóżkach i patrzył na Elfa oczkami z czarnych paciorków, zabawnie przekrzywiając główkę i śmiesznie chrząkając.
Wokół pachniało jałowcem i rosły gęste paprocie.
-Zaraz, zaraz...pójdę do....Niego...On może wiedzieć cos o tajemniczym zniknięciu. Mieszkaniec Starego Domu.....
Stary, drewniany dom pachniał niepokojąco. Mieszały się w nim zapachy suszonych ziół, dzikich jabłek i czegoś trudnego do uchwycenia. Stał jakby lekko przekrzywiony a zewsząd wisiały pajęczyny.
Za oknem, na którym kwitły czerwone pąki kwiatów również wisiały tęczowe, pajęcze firanki....
|
 |
 |
|